Zgodnie z danymi z Canadian Institute for Health Information, w porównaniu do trzech lat temu, w całej Kanadzie wizyty na pogotowiu trwają średnio o 20 do 30 procent dłużej. Raport donosi, że czas między rejestracją a opuszczeniem oddziału ratunkowego wydłużył się w każdej prowincji.
W okresie od kwietnia 2023 r. do marca 2024 r. średnia długość pobytu na pogotowiu w pilniejszych przypadkach wyniosła 4,1 godziny, co oznacza, że 50 procent wizyt trwało 4,1 godziny lub krócej. To wzrost o 21 procent w porównaniu z rokiem 2020–2021, kiedy wizyty trwały 3,4 godziny.
W przypadkach mniej poważnych, w ubiegłym roku średnia czasu pobytu wyniosła 2,7 godziny, czyli o 35 procent dłużej niż dwie godziny w latach 2020–2021.
W przypadkach osób przyjętych do szpitala średnia czasu pobytu wzrosła o pięć godzin, z 10,7 do 15,7 — chociaż liczba ta w latach 2023–2024 spadła z 16,5 godziny w roku poprzednim.
Łączna liczba wizyt na oddziałach ratunkowych wzrosła w zeszłym roku o około 350 000 do około 15,5 miliona. To również wzrost o około 1,5 miliona wizyt w porównaniu z danymi sprzed dwóch lat.
A w każdej prowincji, dla której dostępne są dane, czas trwania wizyt na oddziale ratunkowym również wzrósł. Czas trwania wizyt wzrósł szczególnie w Manitobie i na Wyspie Księcia Edwarda. W Manitobie, w zależności od pilności przypadku, w ciągu ostatnich trzech lat czas oczekiwania wzrósł o 47–57 procent.
Na Wyspie Księcia Edwarda średnia czasu oczekiwania na mniej pilną wizytę wynosi prawie pięć godzin, co stanowi prawie dwukrotność średniej czasu oczekiwania w Kanadzie. Wizyty w tej prowincji trwają od 53 do 81 procent dłużej w porównaniu z latami 2020–2021.
Dane nie oddzielają czasu oczekiwania od czasu leczenia, chociaż wiele prowincji podaje aktualne szacunki czasu oczekiwania na oddziale ratunkowym lub dane pokazujące średni czas oczekiwania.
Na przykład Ontario podaje średni czas oczekiwania wynoszący dwie godziny w czerwcu 2024 r., przy średniej długości pobytu wynoszącej odpowiednio 3,1 i 4,6 godziny w przypadkach o niskim i wysokim stopniu pilności.
Beata Gołembiowska, LJI Reporter